Po długim okresie posuchy wycieczkowej, spowodowanym zdalnym nauczaniem i pandemią, wreszcie ruszyły z kopyta imprezy typu wyjazdy klasowe. Uczniowie wszystkich klas nareszcie mogli rzucić się w wir zwiedzania, integrowania się i odpoczywania od szkoły.
Szóstoklasiści wybrali wypoczynek. Postanowili zaszaleć i pojechać na dwa dni aż do... Szymocic ;-) Pierwszą atrakcją był już sam transport, ponieważ dla niektórych była to pierwsza podróż pociągiem. Opiekunkami były panie Aleksandra Tkocz i Zenobia Mrozek.
Dwudniowa wycieczka wymagała zabrania całego ekwipunku: prowiantu, ubrań na zmianę, piżam, środków czystości, sprzętu sportowego i preparatów na komary i kleszcze, niechybnie na nas czyhające. Taki bagaż mogły pomieścić tylko duże, lotnicze walizki. Na szczęście miały kółka, bo z dworca PKP do miejsca noclegowego było około 700 metrów pieszo.
W Szymocicach czekały na nas wygodne domki campingowe. Każdy mógł pomieścić 4 osoby, więc uczniowie dobrali się w odpowiednie grupy i zakwaterowali w środku. Pogoda była przepiękna, więc czas spędzali głównie na świeżym powietrzu. Cały dzień grali w piłkę, korzystali z dużego placu zabaw i siłowni na wolnym powietrzu. W ramach badania terenu udaliśmy się wszyscy na godzinny spacer ścieżką edukacyjną, na której poznawaliśmy ciekawe gatunki roślin i zwierząt żyjących w tamtejszych lasach.
Uczniów czekały jeszcze dwie atrakcje. Pierwszą była zamówiona na godzinę 18.00 pizza. Każdy domek miał swój smak, wedle życzenia. Kolejna atrakcja była bardzo ciekawa. Były to podchody po ciemku. Dwie drużyny rywalizowały ze sobą o to, która pierwsza odnajdzie ukrytych w terenie autorów podchodów. Było mnóstwo zmyłek, dziwnych tropów i detektywistycznych zagadek, więc zabawa trwała aż do godziny 23.00.
Panie opiekunki myślały, że zmęczone dzieciaki pójdą szybko spać, ale okazało się to tylko pobożnym życzeniem. Jak na wycieczkę szkolną przystało, nikomu nie chciało się spać i w domkach odbywała się integracja podczas gier w karty, rozmów, pielęgnacji twarzy, oglądania filmików i robienia sobie kawałów (ponoć Kinder bueno z pastą do zębów jest bardzo smaczne;-).
Następnego dnia można jeszcze było do godziny 13.00 korzystać z pięknej pogody i atrakcji ośrodka AquaBrax. Jednak jakoś piłka była za ciężka, by ją wrzucać do kosza, a nogi za słabe, by biegać, bawiąc się w chowanego. Można było za to usiąść na trawie i próbować się rozśmieszać, grając w ‘pomidora”.
Wreszcie o godzinie 13.50 wsiedliśmy do pociągu, by wrócić z powrotem do Łukowa Śląskiego i rzucić się w stęsknione ramiona rodziców.
Celem wycieczki była integracja klasy, rekreacja na świeżym powietrzu, zabawy sportowe, nauka samodzielności, odpowiedzialności i poznanie pięknej okolicy. Wszystkie cele zostały zrealizowane, a wycieczka na pewno na długo zostanie w pamięci jej uczestników.
Aleksandra Tkocz